poniedziałek, 27 września 2010

Ciasto śliwkowe i chwila refleksji.



Jak mówią, że będzie słońce to pada, a jak prognozują, że będzie padać, to też pada...
Jak to jest? Powiedzcie mi.

Tylko deszcz, deszcz, deszcz...w mojej głowie niedługo też będzie tylko deszcz, a jak deszcz już wszystko zmyje to nic nie będzie, tylko pustka.

Ciekawa jestem co bym wtedy do niej powkładała...

To troche jak pakowanie walizki, albo układanie rzeczy w szafie, ale chciała bym pamiętać:
- wspomnienia, te radosne i mniej
- doświadczenia, tak bagaż doświadczeń na ogół jest ciężki, ale warto go dźwigać
- widoki, uśmiechy i łzy,
- smaki i aromaty, zapach kwiatów
- poranki i zachody słońca, poranną rosę...
...tak naprawdę to nie wiem czy chciałabym o czymkolwiek zapomnieć.

Chyba najlepiej jest mi właśnie tak jak jest.

Trochę za bardzo sie zamyśliłam...chociaż, czasem miło tak sobie podumać.
A do chwili refleksji najlepszy jest kubek herbaty i domowe ciasto.

Ciasto czekoladowe ze śliwkami i kruszonką.




składniki:
na 2 keksówki- 24 cm

165g cukru brązowego
280g mąki pszennej
180g masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
1/4 łyżeki soli
200g cukru pudru
3 jajka
180ml mleka
100g gorzkiej czekolady
300g śliwek

przygotowanie:

Keksówki smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.

kruszkonka:

Cukier mieszamy z 3 łyżkami masła i 30g mąki, odstawiamy na bok.

ciasto:

Resztę masła ucieramy z cukrem pudrem, dodajemy jajka.
Proszek do pieczenia, kakao i resztę mąki mieszamy w osobnej misce.
Ucierając masło, dodajemy na zmianę suche składniki i mleko oraz czekoladę.
Wlewamy do keksówek, na wierzchu układamy śliwki (przecięciem do dołu).
Posypujemy kruszonką.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 60 minut (jeśli śliwki są bardzo soczyste można pozostawić na 80 minut). Po upieczeniu pozostawiamy je w ciepłym piekarniku z uchylonymi drzwiczkami, aż ostygnie.
Kroimy całkowicie wystudzone.




Miłego wieczoru, a niektórym już kolorowych snów.

Bon Appétit!

czas na  śliwki

niedziela, 26 września 2010

O jesiennych sprawach i zupie grzybowej.




Jesień za oknami, powoli ogarnia nasze wnętrza, wchodzi do spiżarnii, zmienia codzienne zwyczaje i inspiruje do tworzenia nowych dań. Jednak ja pozostałam przy starym dobrym przepisie na pyszną zupę grzybową, z nie pierwszych, ale prawdziwie jesiennych, leśnych grzybów.

Są różne zupy: pieczarkowe, kurkowe z maślaków, ile zup tyle grzybów i na odwrót.
Ja jednak uwielbiam te najbardziej banlne, czarne łebki.

Zupa grzybowa ze świeżych podgrzybków



składniki:

700 g podgrzybków

1 łyżka masła
1 posiekana cebula
3 szklanki gorącego bulionu wołowego (warzywny jest mniej aromatyczny)
1 szklanka jogurtu greckiego lub kefiru
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżeczka mąki
sól i pieprz

natka pietruszki do podania


przygotowanie:

Grzyby oczyścić, umyć i osuszyć. Pokroić na mniejsze kawałki i włożyć do dużego rondla z grubym dnem. Smażyć delikatnie mieszając, aż odparuje z nich sok. Dodać masło oraz cebulę, smażyć razem przez chwilę, aż cebula się zeszkli. Wlać bulion i gotować przez około 10 - 15 minut na małym ogniu. Wymieszać jogurt/kefir z sokiem z cytryny, następnie połączyć z mąką i przelać do garnka z zupą. Doprawić do smaku solą oraz pieprzem. Gotować jeszcze przez 5 minut na małym ogniu.
Podawać posypane natką pietruszki.

***
Zupa najlepiej smakuje z makaronem domowej roboty, ale można pować różnież ze świeżym chlebem.

Czekając na zapowiedziany deszcz i rozkoszując się gorącą zupą, 
życzę wszystkim pięknej polskiej złotej jesieni.


Bon Appétit!

sobota, 25 września 2010

Weekendowe wypieki, czyli 'Kochanie zrób mi śniadanie'.




Uwielbiam ciche sobotnie poranki, kiedy mogę do woli buszowac w kuchnii, a jeszcze bardziej kiedy pieczemy wszyscy razem. Jednak nigdy nie spodziewałabym się, że w piątkowy wieczór usłyszę od mamy:

'Kochanie, zrób mi jutro śniadanie'

Śniadanie? Rozumiem deser/ciasto/obiad, ale śniadanie?
I co ja mam wymyślić, przecież nie jajecznicę, omlet też odpada...
Wszystko wydaje się zbyt banalne, gdy nagle

'Już wiem!'

Przypomniał mi się przepis z mojej książki, znaleziony na blogu Liski. Mianowicie:
'Szwedzkie bułeczki żytnio-pszenne z rodzynkami'
Uwielbiam rodzynk. I ten aromat przypraw. To był strzał w 10!
Idealne, oryginalne i pyszne.

Szwedzkie bułeczki żytnio - pszenne z rodzynkami
/Wspaniale pasują do szklanki mleka lub gorącej kawy./




składniki:
9 małych bułeczek

10 g świeżych drożdży
35 g rodzynek
1/2 łyżeczki nasion kminku
1/2 łyżeczki nasion kolendry
1/2 łyżeczki nasion kopru włoskiego
1/2 łyżeczki anyżu
25 g melasy
15 g masła
150 ml mleka
140 g mąki pszennej
100 g mąki żytniej chlebowej (typ 720)
1/2 łyżeczki soli



przygotowanie:

Masło rozpuścic w garnuszku, podgrzać z mlekiem, melasą, solą i nasionami.
Ostudzić do temperatury pokojowej.

Rozkruszyć drożdże do miseczki i połączyć z płynem. Dodać rodzynki i stopniowo wsypując mąkę, zagnieść ciasto (mąka żytnia może powodować, że ciasto będzie klejące).
Przykryć ściereczką i odstawić do wyrastania (w ciepłe miejsce) na 30-60 minut.
Z wyrośniętego ciasta formować bułeczki, uprzednio smarując dłonie oliwą/olejem.
Wierzch bułeczek posmarować lub spryskać delikatnie oliwą, oprószyć mąką i odstawić do wyrastania na 30 minut.

Piekarnik nagrzać do 225 st C. wstawić bułeczki i piec je ok. 10-12 minut.
Ostudzić na kuchennej kratce.

***
Ja uformowałam 9 małych bułeczek, większych powinno wyjść ok. 6. Jeśli potzrebujemy więcej zawsze możemy podwoić przepis, gdyż ja używam tylko połowy z oryginalnego przepisu.

***
Te poranne przysmaki najlepiej komponują się z kwaśnym dżemem, amatorom słodkich smaków polecam podawać je z miodem.


Miłych sobotnich poranków i...
...Bon Appétit!

piątek, 17 września 2010

Są miejsca niezapomniane...

...i są też takie widoki.


Lecz o wakacyjnych wspomnieniach i inspiracjach kulinarnych, porozmawiamy jutro...
...póki co życzę słodkich snów
Related Posts with Thumbnails