sobota, 9 października 2010

Podziękowania, baśń i urocze tarteletki.



Chciałam podziękować wszystkim za słowa otuchy, którymi i obdarzyliście mnie w komentarzach, macie rację, może lepiej, ze stało się to teraz niż za kilka lat. Dzieki wam zrozumiałam, że już chyba czas uwieżyć w siebie i swoje możliwości
W ramach wdzięczności chcia.łam wam zadedykować jedno z moich ulubionych ciast, lecz jeszcze przed tym mam dla was niespodzinkę, mam nadzieję, że lubicie baśnie...




''  Roszpunka była najpiękniejszym dzieckiem pod słońcem. Gdy miała dwanaście lat, zamknęła
ją czarownica w wieży, a leżała ona w lesie i nie miała schodów ani drzwi. Na górze było tylko małe
okienko [...].


Roszpunka miała wspaniałe, długie włosy, jak tkane ze złota. Gdy słyszała głos czarownicy, rozwiązywała warkocze, zawijała na haku okiennym, a potem włosy sadały dwadzieścia łokci na dół, by czarownic mogła po nich wejść.


Zdarzyło się po paru latach, że przez las koło wieży jechał królewicz. Usłyszał śpiew, tak uroczy, że zatrzymał konia i słuchał. To głos Roszpunki tak rozbrzmiewał słodko. Dziewczyna śpiewała w swej samotności dla zabicia czasu. Królewicz chciał wejść na górę, szukał drzwi do wieży, lecz nie mógł ich znaleźć. Pojechał więc do domu. Lecz śpiew tak poruszył jego serce, że codziennie zjawiał się w lesie by posłuchać. Gdy raz stał za drzewem, ujrzał czarownicę i usłyszał jak woła:


„Roszpunko, Roszpunko
Spuść mi na dół włosy!”


Spuściła wtedy Roszpunka swoje włosy, a czarownice weszła po nich na górę. „Jeśli do drabina, po której można wejść na wieżę, to i ja szczęścia spróbuję” Następnego dnia, gdy robiło się już ciemno, podszedł do wieży i zawołał [...].


Wnet włosy spadły z góry, a królewicz wspiął się po nich na wieżę.''

'Roszpunka' - bracia Grimm (fragment)

To jedna z moich ukochanych, wypełnionych wspomnieniami dzieciństwa baśni. Roszpunka była bardzo popularna w Rosji, nie zapomnę jak dziadek przywiózł mi z Petersburga lalkę- 'Rapunzel', piękna, białowłosa, w pastelowej suknii i z długom warkoczem. Do teraz ją trzymam, to dlatego, że jestem bardzo sentymentalna, ale nie ukrywam, do dziś mam słabość do lalek, do baśni również.



A do dobrej niekoniecznie dziecięcej lektury, tak jak obiecałam, zadedykowane Wam:

Kruche tarteletki z kremem waniliowym, malinami i odrobiną pistacji.
/na podstawie książki: 'Ciasta' Michela Roux/



składniki:
na ok. 12 babeczek

ciasto kruche:
/niezwykle chrupiące/

250g mąki
125g miękkiego masła, pokrojonego w kostkę
1 jajko
1/2 łyżeczki soli
40 ml zimnej wody


Usypać wzgórek z mąki i zrobić w nim wgłębienie. Włożyć w nie masło, wsypać sól, cukier i wbić jajko. Palcami wymieszać i połączyć składniki na gładką masę.

Powoli zagniatać mąkę, aż ciasto będzie miało ziarnistą konsystencję. Wlać wodę, delikatnie połączyć z resztą ciasta.

Wyrabiać ciasto wewnętrzną stroną dłoni, aż będzie gładkie (ale nie za długo). Utwożyć z niego kulkę, owinąć w folię i wstawić do lodówki (do momentu, aż będzie można je łatwo wałkować)

krem waniliowy:

3 żółtka
65g cukru pudru
20g mąki
250 ml mleka
1/2 strąku wanilii, przeciętego wzdłuż
odrobina masła


Ubić w misce żółtka i 1/3 cukru na lekką, puszystą masę. Połączyć z mąką.

Podgrzać w rondelku mleko wraz z pozostałym cukrem i strąkiem wanilii. Gdy zacznie wrzeć, zalać nim masę jajeczną, stale mieszając. Przelać z powrotem do rondla. Doprowadzić do wrzenia na średnim ogniu, nadal stale mieszając trzepaczką. Gotować 2 minuty, a następnie przełożyć do miski. Na wierzchu rozmieścić równomiernie niewielkie wiórki masła, aby zapobiec tworzeniu się skorupy. Przed użyciem, usunąć strąk wanilii.

* zimny krem można przechowywać w lodówce do 3 dni

bita śmietana:

500 ml śmietany kremówki, mocno schłodzonej
50g cukru pudru
nasiona zeskrobane ze wnęterza strąka wanilii


Umieścić wszystkie składniki w oziębionym pojemniku. Ubijać mikserem 1-2 minuty na średnich obrotach. Zwiększyć obroty i ubijać kolejne 3-4 minuty, aż śmietana zacznie gęstnieć. Należy uważać, aby się nie zwarzyła.

maliny:


300-400g do dekoracji

pistacje:

do dekoacjaki w ilości wg. uznania (lekko podpieczone w piekarniku)




przygotowanie:

Ciasto rozwałkować na grubość 2 mm. Wylepić nim foremki do babeczek lub tarteletek. Stawić do lodówki na ok. 20 minut (można na dłużej).

Nagrzać piekarnik do temp. 190 st. C. Nakłuć ciasto widelcem. Przykryć papierem do pieczenia i wypełnić suchą fasolą (by nie rosło). Piec bez nadzienia ok. 15- 20 minut. Usunąć papier i fasolę i piec jeszcze 5-10 minut na złocisty kolor. Wyjąć z foremek i pozostawić do ostygnięcia.

Delikatnie wymieszać śmietanę z kremem i wypełnić mieszaniną tarteletki.

Udekorować malinami i posiekanymi pisacjami.




 Bon Appétit!

14 komentarzy:

  1. piękny post i na dodatek apetyczny! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie Roszpunka nie plasowała się w szczytowych miejsach mojej listy ulubionych bajek...
    Ale tartaletki z takimi składnikami jak najbardziej są w ścisłym top 5 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. sa przesliczne!!! i takie apetyczne, ze zjadlabym je teraz na sniadanko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała opowieść-baśń.Tartaletki cudne!
    A zawód? przeżywamy je wszyscy.To samo życie...Sama niedawno byłam rozdarta,bo ktoś mnie zdradził...

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne te Twoje malinowe cudeńka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam baśnie, ale tej o Roszpunce, przyznaję, nie znałam. Do teraz :)
    Bardzo ładne babeczki, ale najbardziej zazdroszczę samych malin. Już dawno ich nie jadłam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam słabość do tych babeczek :]

    A w szafie trzymam schowane I wydanie "Konika Garbuska" z 1977 r., starsze ode mnie. I płytę Polskiego Radia z 1978 r. - "Lato Muminków".

    Lubię być trochę dzieckiem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowne zdjęcia.
    niesamowicie urzekające wypieki.
    i nie ma za co dziękowac. jako społecznośc jestesmy po to, by się wspierac.
    jak jedna wielka rodzina ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały post:) A babeczki bajkowo piękne - mogę sięgnąć po jedną?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne, apetyczne, kruche i delikatne. Pyszne babeczki, bardzo mi się podobają!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam takie swoje baśnie, które przenoszą w inny wymiar.
    A malinowe tarteletki...wyglądają smakowicie i podobnie jak Roszpunka, przywołują we mnie pewne wspomnienia...
    Idealne połączenie działające na wyobraźnię.
    Gratuluję!
    SWS
    http://suma-wszystkich-smakow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Charlotte jesteś wreszcie :) już myślałam że gdzieś uciekłaś :* po cichutku dziękuję za wpis i za to, że nie dałaś się smutkom, bo inaczej kto wytwarzałby takie smakołyki dla Nas.

    Roszpunka to bajka która i mnie kojarzy się z dzieciństwem, wspaniała baśń którą pamiętam do tej pory i oglądałam nawet bajkę choć to nie to samo :)

    Tarteletki są prześliczne :)
    Trzymaj się cieplutko ;*
    www.kuchcikowo.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam jestem lekko w tyle z czytaniem, mam nadzieję że się wszsytko ułożyło :*
    Baśnie Braci Grimm uwielbiam jako dziecko czytałam je codziennie! A Roszpunka to moja ulubiona bajka...
    Zatem podkradam jedną słodkość i chyba pójdę cos poczytać...

    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. piękne tartalerki! aż chce się wyciągnąć rękę po jedną :) szkoda, że w grudniu nie ma malin! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts with Thumbnails