Jak mówią, że będzie słońce to pada, a jak prognozują, że będzie padać, to też pada...
Jak to jest? Powiedzcie mi.
Tylko deszcz, deszcz, deszcz...w mojej głowie niedługo też będzie tylko deszcz, a jak deszcz już wszystko zmyje to nic nie będzie, tylko pustka.
Ciekawa jestem co bym wtedy do niej powkładała...
To troche jak pakowanie walizki, albo układanie rzeczy w szafie, ale chciała bym pamiętać:
- wspomnienia, te radosne i mniej
- doświadczenia, tak bagaż doświadczeń na ogół jest ciężki, ale warto go dźwigać
- widoki, uśmiechy i łzy,
- smaki i aromaty, zapach kwiatów
- poranki i zachody słońca, poranną rosę...
...tak naprawdę to nie wiem czy chciałabym o czymkolwiek zapomnieć.
Chyba najlepiej jest mi właśnie tak jak jest.
Trochę za bardzo sie zamyśliłam...chociaż, czasem miło tak sobie podumać.
A do chwili refleksji najlepszy jest kubek herbaty i domowe ciasto.
Ciasto czekoladowe ze śliwkami i kruszonką.
składniki:
na 2 keksówki- 24 cm
165g cukru brązowego
280g mąki pszennej180g masła
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao
1/4 łyżeki soli
200g cukru pudru
3 jajka180ml mleka
100g gorzkiej czekolady
300g śliwek
Keksówki smarujemy masłem i posypujemy bułką tartą.
Piekarnik nagrzewamy do 180 st. C.
kruszkonka:
Cukier mieszamy z 3 łyżkami masła i 30g mąki, odstawiamy na bok.
ciasto:
Resztę masła ucieramy z cukrem pudrem, dodajemy jajka.
Proszek do pieczenia, kakao i resztę mąki mieszamy w osobnej misce.
Ucierając masło, dodajemy na zmianę suche składniki i mleko oraz czekoladę.
Wlewamy do keksówek, na wierzchu układamy śliwki (przecięciem do dołu).
Posypujemy kruszonką.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok. 60 minut (jeśli śliwki są bardzo soczyste można pozostawić na 80 minut). Po upieczeniu pozostawiamy je w ciepłym piekarniku z uchylonymi drzwiczkami, aż ostygnie.
Kroimy całkowicie wystudzone.
Miłego wieczoru, a niektórym już kolorowych snów.
Bon Appétit!
chwila refleksji przy jedzeniu takiego ciacha to magia :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe ciasto! Kolor...A zdjęcia cudne.
OdpowiedzUsuńŚliwki mniaaam....jeszcze w tym roku nie spróbowałam niczego ze śliwkami poza powidłem i to niestety kupnym :(
OdpowiedzUsuńCharlotte dopiero teraz zajrzałam na mojego starszego bloga z blogspota i zobaczyłam Twój komentarz :) Tak, mieszkam w Londynie a do centrum mam jakieś 40-50 minut autobusem :) albo metrem jakieś 25-30 :) więc myślę że nie jest źle.
Pozdrawiam Cię :)
www.kuchcikowo.wordpress.com
Ogólnie już się zaaklimatyzowałam tutaj i trwało to prawie pół roku :) teraz mogę powiedzieć, że lubię Londyn ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Jeśli chodzi o życie tutaj - bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej jak wszędzie myślę :) właściwie jestem taką emigrantką z przypadku - spontaniczny pomysł, wyjazd w ciemno - wszystko tak szybko się potoczyło. Nie żałuję tego, że tu jestem chociaż zdania na temat życia tutaj są podzielone - inne spojrzenie mamy My młodzi, inne starsi :) W razie czego pisz na maila: z_widelcem_po_londynie@op.pl chętnie odpowiem na każde pytanie :)
OdpowiedzUsuń